Komentarze: 1
- Od jutra nie piję;
- Od jutra się uczę;
- Dziękuję, nie jestem głodny...
- Panie profesorze to mój projekt;
- Panie profesorze to moje wnioski;
- Wyłącz światło nic ci nie zrobię;
(więcej wkrótce)
Mój blog poświęcony rozrywce szeroko rozumianej. Postaram się wybierać najdobitniejsze kawałki, żarty i obrazki. Polacy zacznijmy się śmiać. Koniec z Marazmem!!!
- Od jutra nie piję;
- Od jutra się uczę;
- Dziękuję, nie jestem głodny...
- Panie profesorze to mój projekt;
- Panie profesorze to moje wnioski;
- Wyłącz światło nic ci nie zrobię;
(więcej wkrótce)
Rozmawia dwóch studentów:
- Gdzie idziesz?
- Na wódkę.
- Dobra, namówiłeś mnie
Spotyka się dwóch księży.
- Ktoś mi ukradł rower - skarży się pierwszy.
- Wiem jak go odzyskać - radzi drugi - jutro podczas mszy wymień dziesięć
przykazań i obserwuj twarze wiernych.
Na słowa "Nie kradnij" jeden z nich na pewno się zaczerwieni.
Po mszy spotykają się ponownie.
- No i co z tym rowerem?
- Zrobiłem tak jak mówiłeś.
- I kto okazał się złodziejem?
- Nikt, kiedy doszedłem do "Nie cudzołóż" przypomniałem sobie, gdzie
zostawiłem rower.
Bóg po dość długim czasie postanowił przejść się po Ziemi. Wziął ze
sobą aniołka i idą. Patrzy a tam koleś orze pole i się strasznie męczy.
Bóg: Czemu ten człowiek się tak strasznie męczy?
Anioł: Czyż nie powiedziałeś : "I w pocie czoła pracować będziesz"?
B: No tak... Ale ja żartowałem.
Idą dalej, dochodzą do szpitala, gdzie rodzi kobieta.
B: Czemu ta kobieta tak krzyczy?
A: Czyż nie powiedziałeś :"I w bólu swe potomstwo na świat będziesz wydawać"?
B: No tak... Ale ja żartowałem.
Idą jakiś czas i dochodzą niedaleko kościoła. Przed kościołem stoją
mercedesy. W środku księża z klerykami śmigają kasą w powietrze, piją
na umór i generalnie bawią się świetnie.
B: O! Tu mi się podoba! Co to za jedni?
A: To... generalnie... ekhm... to są ci co wiedzą, że żartowałeś...
Przybywszy na Dziki Zachód pastor kupuje sobie konia.
- Czy to łagodne zwierzę? - pyta.
Hodowca cmoka językiem:
- Można powiedzieć: pobożne! Na "Bogu niech będą dzięki" rusza galopem, a na "Amen" staje jak wryty.
Duchowny wskakuje na siodło, mówiąc:
- Bogu niech będą dzięki!
Koń rusza z kopyta przez prerię. Po pół godzinie jeździec dostrzega
przed sobą szeroką rozpadlinę ziemną. Koń ani myśli zwolnić, a pastor
zupełnie zapomniał, w jaki sposób można go zatrzymać. Ze ściśniętym ze strachu sercem zaczyna odmawiać
"Ojcze nasz". Na końcowe "Amen" koń zatrzymuje się na skraju przepaści.
- Bogu niech będą dzięki - wzdycha pastor...